Klimat się ociepla. Ten powszechnie znany fakt w sposób szczególnie przykry dał mi się odczuć dzisiejszego poranka, kiedy to musiałem użyć zmiotki celem wydobycia mojego wehikułu spod dwucalowej warstwy świeżego, jeszcze ciepłego śniegu. Tak, nawet śnieg w tym roku, zdałoby się, cieplejszy. Teraz jeszcze czuję owo rozgrzewające wrażenie w moich dłoniach.
Droga do pracy, zamiast codziennych piętnastu minut, zajęła mi dobre trzy kwadranse, miałem więc sporo czasu na refleksje natury meteorologicznej. Jak to dobrze, myślałem, że się mądrzy ludzie co i rusz zbierają i radzą, jak walczyć z paskudnym ociepleniem. Jak emisję, tfu tfu, obniżać. Chwała im za to! Nawet komitet Stortingu raczył owe starania docenić przed laty paroma.
Mówił mi jeden znajomy, że pewien jego znajomy mówił, że pewien profesor geolog mówił, że to wszystko bajki, że rozkładające się rośliny więcej CO2 wydzielają niż wszystkie nasze fabryki i inne paskudztwa, że lepiej by mądrzy ludzie zajęli się czymś pożyteczniejszym. Ale jak tu nie wierzyć, kiedy fakty same za siebie przemawiają: klimat się ociepla!
Pomyśli ktoś zapewne (zakładając oczywiście, że ktokolwiek czyta te słowa, a jak mówi przesławne prawo Dunsa Szkota, z fałszywej przesłanki wyprowadzić można zasadnie każdy wniosek), że Wojciech Fumel drwi sobie z zaangażowanych w ratowanie naszej planety ekologów. Skądże znowu! Wojciech Fumel nie drwi ze spraw śmiertelnej powagi, o nie!
Apeluję zatem: przeciwdziałajmy globalnemu ociepleniu!