Jak się w tym wszystkim nie pogubić...

Zacznij od początku. (To znaczy od końca...)
A dalej rób jak chcesz...

Wykaz tematów
:
Fikcja naukowa/nauka fikcyjna
Fumelopedia
Matematyka inaczej
Meta
Myśli rozsypane (poezja/piosenki)
Na bieżąco
Recenzje (prawdziwe i nie)
Rodzina
Swoją szosą (dygresje na temat)

16.1.09

Ruda


W moich zapiskach sprzed lat kilku znalazłem taką oto historię:


Po raz pierwszy zobaczyłem ją na peronie, oczekując na pociąg do Warszawy. Była to dziewczyna lat może trzynastu, raczej niewysoka, wściekle ruda i piegowata, ubrana na jaskrawe kolory. Nie była z pewnością ładna w codziennym rozumieniu tego słowa… Ale miała w sobie coś, co sprawiło, że wpatrzyłem się w nią dłużej nieco, niż zwykle przyglądam się ludziom, co, jak niektórym wiadomo, bardzo lubię robić… W pewnej chwili odwróciła się w moją stronę, napotkała mój wzrok i uśmiechnęła się szeroko. Zamarłem pod jej spojrzeniem, zmrożony grymasem jej twarzy, sam nie wiem, czy bardziej życzliwym, czy złośliwym… Patrzyliśmy na siebie chwilę, ale to ja, choć zawsze staram się patrzeć ludziom w oczy, odwrócił się pierwszy. Nie wy­trzymałem napięcia, nie zniosłem jej wzroku i uśmiechu, wygrała. Od tamtej pory spotykałem ją jeszcze kilkakrotnie, czy to na stacji, czy na ulicy. Zawsze ubrana była w tę samą jaskrawą niebie­s­ko-pomarańczową kurtkę, wiecznie tak samo ruda i piegowata. I ten uśmiech, niezmiennie niejed­noznaczny, który śnił mi się po nocach niespokojnych… Za każdym razem obiecywałem sobie odwzajemnić go przy następnym spotkaniu, czy wręcz zaczepić ją, zapytać, o co jej chodzi, czego chce ode mnie — ciągle jednak brakowało mi odwagi, wciąż nieruchomiałem na jej widok, serce biło mi żywiej; byłem bezsilny. I musiałem odwrócić się pierwszy. Cóż za moc niepojęta była w tej rudej piegusce???

Potem przestałem ją spotykać. Ostatnio widziałem ją znowu, ale nie zauważyła mnie. Szkoda. Ciekaw jestem, jak wypadłaby nasza konfrontacja po długiej przerwie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy